Historia pijawek

Pijawki – Historia

STAROŻYTNOŚĆ

image

Prawdopodobnie już w epoce kamiennej praktykowano użycie pijawek do leczniczego upustu krwi, jako siedliska demonów bądź złych duchów, powodujących chorobę. W prekolumbijskiej Ameryce krwioupusty cenili Aztekowie, wierząc, że wraz z nimi opuszczają człowieka złe duchy. W państwie Majów sztuka upuszczania krwi spoczywała w rękach specjalnej grupy kapłanów-uzdrawiaczy. Zapiski dotyczące medycznego wykorzystywania pijawek sięgają początków cywilizacji. W starożytnym Egipcie stosowanie pijawek było tak stare jak piramidy. Leczenie pijawkami polegało na nacinaniu lub nakłuwaniu skóry oraz przystawianiu w to miejsce pijawek choremu. W starożytnej Grecji upustami krwi leczono choroby zakaźne. Często puszczano krew z żyły w przegubie łokciowym albo z innych żył – na stopie, pod kolanem, a nawet pod językiem. Terapię taką stosował Hipokrates (460–377 p.n.e.), ale nie nadawał jej szczególnego znaczenia. Najstarszym pismem, które wspomina o pijawce, jest Biblia. W języku oryginalnym Biblii nazwa pijawki wywodzi się od hebrajskiego słowa Alukah – być związanym, jako że jest ona tak silnie przywiązana do skóry człowieka, jak człowiek do swego przeznaczenia. W przytoczonej przypowieści Salomona „charakterowi” pijawki nadano konotację negatywną. Świadczy to niezbicie o tym, że już wtedy znano dość dokładnie zwyczaje i zachowanie pijawek, zasiedlających bagna i zbiorniki wodne Palestyny. Ze względu na ich ogromną agresywność w atakowaniu ofiar, budziły one przerażenie, gdy patrzono, jak przyczepiają się do wymion, nóg, języków i nozdrzy bydła, owiec, koni, a także innych zwierząt przychodzących do wodopojów. Ciągle głodne, wyczuwając potencjalnych żywicieli za pomocą swoich bardzo czułych narządów zmysłowych, podpływały do ofiar jak ćmy do światła i wysysały z nich krew, bez względu na to, czy ich wole było napełnione jeszcze nie strawioną krwią czy też nie. Do dziś funkcjonuje w związku z tym przekonanie wśród ludności wiejskiej, że dziewięć głodnych pijawek jest w stanie „zagryźć” (wykrwawić) na śmierć konia. Pijawki piją krew tak zapamiętale, że „zapominając” o całym świecie, przestają reagować na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne i nawet odcięcie jej tylnej części ciała nie przerywa najczęściej dalszego wysysania krwi. Jako pierwszy eksperyment taki przeprowadził około 140 roku mieszkający w Rzymie grecki lekarz Antyllus, autor książki Poradnik w krwiopuszczaniu. Fakt ten potwierdził w 1759 Laurence Heister, a w roku 1968 Galun i Kindler. Pijawka – hematofag – prędzej zginie z przejedzenia, niż zrezygnuje z możliwości picia krwi. Najstarszy przekaz o sposobach wykorzystania pijawek pochodzi z późnego okresu helleńskiego od żyjącego w II wieku przed naszą erą, urodzonego w Claros w pobliżu Kolofon w Jonii, greckiego poety i lekarza Nikandrosa. Opisuje on w swoich pracach Theriaka i Alexipharmaka, „jak się ssące krew robaki przystawia do tych miejsc ciała, które należy uwolnić od zastojów krwi i soków”. Poleca też pozostawienie ich tak długo, „aż się nassą do syta i same odpadną”. Pochodzący z rodu kapłanów Apollina, Nikandros nazwę mieszkającego w bagnach i „pijącego krew robaka” wyprowadza od słowa mulgeo (mleko), sądząc, że to właśnie „zapach” mleka powoduje, iż przyczepiają się one intensywnie do wymion zwierząt brodzących po bagnach. Rzymski lekarz greckiego pochodzenia Galen (131–201), podobnie jak jego greccy poprzednicy (a także późniejsi następcy), był zwolennikiem teorii humoralnej, zakładającej, że ciało ludzkie zbudowane jest z ziemi, ognia, wody i powietrza, a główną rolę w regulowaniu jego funkcji odgrywają cztery płyny ustrojowe: krew, żółć, czarna żółć oraz flegma. Zgodnie z tą teorią wszystkie te płyny powinny pozostawać w równowadze, a jakiekolwiek ich zaburzenie prowadzi do różnych schorzeń. Oczywiście zdawano sobie sprawę, że w organizmie różnych ludzi pewne płyny mogą występować w niewielkiej przewadze nad innymi, co decydowało o odpowiednim temperamencie człowieka. I tak na przykład sangwinika cechował nadmiar krwi, flegmatyka – flegmy. W organizmie choleryka dominowała żółć, a u melancholika – czarna żółć. Według zaleceń Galena ludzie charakteryzujący się danym typem osobowości powinni utrzymywać odpowiednią dietę, która zapewni im zdrowie. Polecał kilka „dobrych metod” pozwalających zachować równowagę pomiędzy czterema humorami, a tym samym uwolnić organizm od choroby. Były to: głodówka, lewatywa, wymioty i oczywiście puszczanie krwi. Jako pierwszy ze starożytnych autorów wyznaczył na ciele człowieka najkorzystniejsze miejsca (45 punktów) dla przeprowadzenia upustów krwi, określił częstotliwość zabiegów i ilość upuszczanej krwi. Uważał, że puszczanie krwi, zwane też „oddychaniem żył”, oraz lewatywy są pomocne w leczeniu zarówno ciężkich chorób, jak i lżejszych niedomagań. Rzymianie jako pierwsi użyli dzisiejszej nazwy Hirudo – pijawka. Należeli do nich: Plautus, Cyceron, Horacjusz i w końcu Pliniusz Starszy (Caius Pliniusz Secundus), który w swym dziele Historia naturalis opisuje ssącą krew pijawkę. Chińskie pisma z pierwszego stulecia naszej ery w sposób dość szczegółowy opisują technologię medycznego stawiania pijawek. Są także podobne doniesienia w literaturze sanskryckiej, perskiej i arabskiej. W krajach islamu mimo powszechnego lęku przed krwawieniem upuszczanie krwi należało do najpopularniejszych praktyk leczniczych. Avicenna doradzał je w bólach zębów. Ulgę w cierpieniu miało przynosić „przystawianie do korzeni zębów pijawek lub puszczanie krwi z naczynia znajdującego się pod językiem lub też postawienie pod brodą ciętych baniek”.

ŚREDNIOWIECZE

Starożytna patologia humoralna znalazła również zastosowanie w europejskich praktykach leczniczych wieków średnich. Średniowieczni lekarze potrafili już nawet dokładnie opisać fizjonomię osoby obdarzonej jednym z czterech temperamentów. W dziele Elyota The Castleof Health z 1541 roku można znaleźć szczegółowo opisane typy osobowości. Sangwinik to człowiek o rumianej twarzy, gęstych i rudych włosach. Ma on jędrne ciało z wyraźnie zarysowanymi żyłami, nabrzmiałymi od nadmiaru krwi. Sangwinik dużo śpi i łatwo wpada w złość, a jego ekskrementy są obfite. Gęste, proste włosy, blada cera ze słabo widocznymi żyłami i spowolniony puls i skłonność do tycia to cechy flegmatyka. Człowiek o tym typie osobowości cechuje się powolnymi ruchami i trudno przychodzi mu zdobywanie wiedzy. Według ówczesnych lekarzy należy zwracać uwagę na ślinę flegmatyka, która jest biała, gęsta i obfita, mocz również jest gęsty, o jasnej barwie. Choleryk to chudzielec o zaczerwienionej skórze z czarnymi bądź kasztanowatymi włosami. Osoba o tym typie usposobienia jest waleczna i mało śpi. Melancholika natomiast cechuje podejrzliwość i stałość w podejmowaniu decyzji. Ludzie obdarzeni takim temperamentem są zazwyczaj szczupli, mają śniadą karnację, proste rzadkie włosy i słaby puls. W przeciwieństwie do sangwinika melancholik wydala wodnisty, rzadki mocz i ma kłopoty z trawieniem. W celu przywrócenia równowagi soków ustrojowych najczęściej stosowano zaklęcia, głodówki i środki przeczyszczające, a gdy te nie skutkowały – upusty krwi. Wykonywał je zazwyczaj cyrulik (chirurg rzemieślnik), ale zawsze za wiedzą i pod nadzorem lekarza. Zabiegi te przeprowadzano najczęściej w łaźniach, gdzie ludzie zdrowi i chorzy leżeli godzinami w wannach, kadziach i kłębach pary. Mężczyźni i kobiety przebywali w tych samych pomieszczeniach, co bywało przyczyną skandali i zamykania zakładów. Krew upuszczano z reguły po kąpieli, uważając taką praktykę za najskuteczniejszą. Lekarze polecali upuszczanie krwi prawie ze wszystkich dostępnych żył. Robiono to zarówno w celach leczniczych, jak i profilaktycznych, w ostrych chorobach – po kilka lub kilkanaście razy. W czasie epidemii dżumy radzono upusty w celu zmniejszenia naturalnej ciepłoty ciała i usunięcia „jadu”. Od średniowiecza medycyna zdominowana została także przez elementy mistycyzmu. Wierzono, że położenie księżyca i gwiazd ma duży wpływ na występowanie, przebieg i wynik leczenia każdej choroby. Na podstawie lokalizacji konstelacji gwiezdnych ustalano najbardziej dogodny moment do upustu krwi, przygotowywania leków i ich podawania. Wymyślano skomplikowane relacje pomiędzy żyłami, z których upuszcza się krew, chorymi organami (według ówczesnych pojęć) oraz pozycją ciał niebieskich. Na tej podstawie opracowano specjalne tablice anatomiczno-astrologiczne gwarantujące pomyślność terapii. Szczególnie przestrzegano ściśle określonych „dni złych i mało szczęśliwych, nie nadających się do upuszczania krwi i bardzo niebezpiecznych do takich zabiegów”. W klasztorach krwioupusty wykonywano przeważnie 4–5 razy w roku – przed wielkim postem, po Wielkanocy i Zielonych Świątkach, pod koniec lata i przed adwentem. W końcu dokonywano już upustów krwi nawet bez jakichkolwiek oznak choroby, kierując się tylko tablicami anatomiczno-astrologicznymi, z których wynikało, że w danym dniu korzystnie jest to zrobić. W 1527 roku przeciwko błędom w tych tablicach wystąpił słynny filozof, alchemik i lekarz Paracelsus. Nie krytykował samych krwioupustów, lecz zalecał odpowiednią korektę tablic. Chociaż takie powszechnie stosowane wykrwawienia w średniowieczu miały także wrogów (np. lekarz i pisarz François Rabelais, autor Pantagruel), trudno je było powstrzymać, bo zostały one uznane za wiarygodne już przez Galena, którego opinii nikt nie mógł lekceważyć. Kilku lekarzy, którzy sprzeciwiali się temu, uznano za szarlatanów i głupców i stracili oni możliwość dalszego prowadzenia praktyki lekarskiej. Później lekarzy nie stosujących upuszczania krwi ścigano nawet karnie. Zasada była prosta. Krwioupusty są niezastąpione. Jeśli pacjent mimo to zmarł, to znaczy, że upuszczono mu zbyt mało krwi. Panowało także przekonanie, że u osób pragnących żyć w czystości seksualnej, zwłaszcza u mężczyzn, konieczne jest systematyczne usuwanie tzw. krwi gorącej. Pomimo wielu doniosłych odkryć, jakie miały miejsce w naukach medycznych, w XVII i XVIII wieku zasób wiedzy przeciętnego lekarza był stosunkowo niski. W praktyce nadal dominowała teoria czterech humorów: choroby pochodziły od ich „nierównowagi”, „zepsucia” lub „wstrząśnienia”, a do podstawowych metod terapeutycznych należały środki przeczyszczające, wymiotne, lewatywy oraz puszczanie krwi. Bardzo, bardzo długo tak rozumowano. Sposoby te bardzo często dawały fatalne rezultaty. Ludwikowi XIII, któremu dokonano w ciągu jednego roku 47 upustów krwi, oraz wielkiemu francuskiemu filozofowi i astronomie Pierre’em Gassendiemu (1592–1655), który zmarł po 14 upuszczeniach. Krwią szafowano więc hojnie, zgodnie z ówczesnym przekonaniem, że ludzki organizm zawiera jej około 25 litrów. Pijawki okazały się więc bardzo przydatne dla tej grupy pacjentów, a także do upuszczania krwi z tych miejsc ciała, gdzie użycie ówczesnych instrumentów do tego przeznaczonych było niemożliwe, niebezpieczne albo bardzo utrudnione, a samo miejsce upustu bardzo delikatne i wrażliwe. Do takich miejsc zaliczano, jak podaje tekst medyczny z 1634 roku, dziąsła, wargi, czubek głowy, nos, okolice oczu, palce oraz odbyt i „usta macicy” (przy stanach zapalnych sromu). Prostsza też w przypadku stosowania pijawek była procedura hamowania krwawień, a ilość upuszczanej w ten sposób krwi można było regulować, odcinając pijącej już krew pijawce ogon (odcinając jej tylną cześć), co sześciokrotnie zwiększało (jak podaje ówczesna literatura) ilość wyciąganej przez nią krwi, którą ponadto można było zbierać do miseczek w celu późniejszego diagnozowania choroby.

WIEK XVIII – XIX

Szczytowym okresem w leczniczym wykorzystaniu pijawki lekarskiej były wieki XVIII i XIX. We Francji w tym okresie zużywano około 80 milionów sztuk pijawek lekarskich rocznie. Podobne zużycie było w Rosji i Anglii. Wpływy ze sprzedaży pijawek we Francji i Rosji były większe niż ze sprzedaży zbóż i innych produktów rolnych. Cechą charakterystyczną medycyny europejskiej przełomu XVIII i XIX wieku był sceptycyzm, a następnie nihilizm terapeutyczny. Zwolennicy tych kierunków odrzucali wiarę w trafność stawianych diagnoz, dobieranych procedur medycznych i aplikowanych leków. Czołowym przedstawicielem francuskiej szkoły sceptyków był Francois Joseph Victor Broussais, profesor medycyny i główny doktor szpitala Val de Grâce w Paryżu. Według niego większość chorób jest następstwem „podrażnienia” przewodu pokarmowego, a ich leczenie powinno polegać na działaniu przeciwzapalnym, co z kolei można osiągnąć poprzez upusty krwi oraz stosowaniu ścisłej diety. Jednak zamiast skomplikowanego zabiegu wenesekcji zalecał przystawianie pijawek. Tym sposobem leczył prawie wszystkie choroby, także zakaźne, nerwowe, a nawet psychiczne. Niekiedy dokonywał u jednego pacjenta aż 32 krwioupustów, a u siebie samego, w przypadku zwykłego kataru, upuszczał krew (przystawiał pijawki) siedmiokrotnie. Wiara w nieomylność profesora była przeogromna, a pijawki stały się przedmiotem takiego „szału” dla wielu doktorów, że stały się one terapeutycznym czynnikiem par excellence. Każdemu choremu przychodzącemu do francuskiego szpitala przystawiano najpierw 20 do 50 pijawek, a potem dopiero ogłaszano diagnozę. W 1824 roku bardzo modne stało się wśród eleganckich Francuzek i Francuzów noszenie biżuterii i ubiorów „à la Broussais”, których głównym wyróżnikiem była pijawka. Paryskie damy nosiły kolczyki w kształcie pijawek, wyszywały suknie w motywy przedstawiające pijawki, a także przyklejano (mocowano) sobie w różnych miejscach ciała (w tym także intymnych) biżuterię imitującą pijawki. Popularność hirudoterapii wpłynęła na rozkwit handlu pijawkami lekarskimi, który stanowił łatwe, bardzo poważne i atrakcyjne źródło dochodów, tym bardziej że jedna osoba (głównie kobiety) potrafiła, chodząc po wodach i bagnach, złapać (odczepić przyssane do nóg) do 2500 sztuk pijawek dziennie. Tak ogromne potrzeby spowodowały prawie całkowite wyniszczenie populacji pijawki w jej naturalnym środowisku. Zaczęto wdrażać różne programy rządowe zachęcające przedsiębiorców do zagospodarowania i zasiedlania pijawkami bagien, jezior, stawów i strumieni, a także wydzielano specjalne grupy wycofanych z wojska starych koni, aby karmiły one pijawki swoją krwią. Wszystkie te przedsięwzięcia okazały się wobec ogromnego popytu niewystarczające i niezbędny był ciągły ich import z innych krajów. Z notatek Napoleona wiadomo z kolei, że na potrzeby żołnierzy jego armii importowano z Węgier 6 milinów pijawek. Wpływ francuskiej szkoły broussaismu znacznie osłabił Pierre Louis (1787–1872), twórca metody statystycznej w medycynie. Uczony ten, zestawiając większą ilość obserwacji, wykazał bezpodstawność wiary w zalety krwioupustów. Przedstawione w ten sposób wyniki badań zostały potwierdzone kilkanaście lat później przez znakomitego polskiego klinicystę Józefa Dietla (1804–1878), przedstawiciela wiedeńskiej szkoły sceptyków, a następnie profesora wydziału medycznego uniwersytetu w Krakowie. Zwalczał on tradycyjne leczenie wszystkich chorób krwioupustami, promując drogę poszukiwań naukowych. Po roku 1830 praktyka stawiania pijawek zaczęła stopniowo zanikać w związku z wprowadzaniem na coraz szerszą skalę preparatów farmaceutycznych. W roku 1884 brytyjski fizjolog, profesor Walijskiej Narodowej Szkoły Medycyny John Berry Haycraft odkrył, że stanowiąca pożywienie pijawki krew nie ulega w jej przewodzie pokarmowym krzepnięciu ani psuciu się i że produkuje ona jakąś silnie działającą substancję przeciwzakrzepową, którą nazwał hirudyną.

XX WIEK – WSPÓŁCZESNOŚĆ

Pod koniec 1950 roku prof. F. Markwardt po raz pierwszy wyizolował ten związek – czysty antykoagulant – hirudynę, chociaż jej strukturę w pełni określono dopiero w 1976 roku. Do czasów dzisiejszych wyizolowano ponad sto innych organicznych związków chemicznych produkowanych przez pijawki lekarskie, o bardzo złożonej budowie oraz ciekawych i pożądanych właściwościach leczniczych, co zapewniło hirudoterapii ponowny wzrost zainteresowania wielu medycznych ośrodków naukowych, klinik i szpitali przodujących w stosowaniu skutecznych, pionierskich metod leczenia. Pijawka lekarska w obecnej dobie uważana jest za żywe, miniaturowe laboratorium farmakologiczne.